Lista przed recenzją, czyli surprise an... już się zamykam. Mój ranking facetów z Coming Out on Top


Musiałabym najpierw napisać COOT legitną recenzję, ale tym razem zacznę od tyłu (hurr durr), ponieważ uważam, że każdy fan gejowskich visual novelek już dawno powinien przejść ją na miliard sposobów, so enjoy your guilt trip.

 Ale serio, Coming Out on Top robi tyle dla visual novelek o tematyce LGBT, że aż mnie ściska na myśl, że jeszcze długa droga przed tym tytułem, nim stanie się klasykiem w swoim gatunku. Ktoś w internetach nazwał to cudo gejowskim sitcomem i kurczę, ale mi się to określenie podoba. To idealne podsumowanie dla humoru, ciepła oraz niezmierzonych pokładów luzu, które składają się na uniwersum oraz historię przedstawioną w grze. Dla osób pominiętych w delektowaniu się smakiem jednej z najlepszych pozycji, jaką mogą poszczycić się visual novele - wcielamy się w studenta (a wkrótce absolwenta) literatury angielskiej na uniwersytecie w hamerykańskim Orlinie. Domyślnie nazywamy się Mark Matthews, co można zmienić na początku rozgrywki, ale problem pozostaje ten sam - chłopak ma dosyć ukrywania swojej orientacji i zamierza zaliczyć tytułowe wyjście z szafy. Po podzieleniu się tym epokowym wyznaniem ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi oraz jednocześnie współlokatorami, Penny i Ianem, rozpoczyna się dla niego jeden z najburzliwszych (ale i najlepszych) okresów w życiu. Razem z Markiem wkroczymy w wir gorących romansów i abstrakcyjnych sytuacji, a banan nie zejdzie nam z twarzy choćby na moment. I może też znajdzie się gdzieś in... okej, już się zamykam. W każdym razie bardzo dobrze pomyślana jest struktura kolejnych route’ów. Zanim dotrzemy do „miejsca bez powrotu”, możemy dość daleko poprowadzić poszczególne ścieżki i zaznajomić się z dostępnymi opcjami. Gra lojalnie uprzedzi nas, że następna decyzja zamknie nam inne możliwości i to jest fajne. Tak czy inaczej oto moja lista panów z Coming Out on Top. Liczę tylko główne ścieżki - z czegoś trzeba zrobić materiał na następny leniwy post. Iiiii pewnie będzie trochę spoilerów, ale to wasza wina, że jeszcze nie zagrałyście w to cudo gierografii.

6. Amos
 Historia mojego życia.

Kiedy byłam tak mniej więcej po drugim przejściu ścieżki Amosa (ponieważ jego ścieżkę można przejść na cztery sposoby i za każdym razem kończy się inaczej), to stwierdziłam, że to jest moje może nie Top 3, ale Top 4 to już na pewno. A potem zaliczyłam dwa pozostałe warianty i ze szmekiem na twarzy wycofałam się z tej opinii. Jeżeli jakikolwiek route powinien zawierać ostrzeżenie przed jego rozpoczęciem, to właśnie Amosa. Spokojnie, nie dzieje się w nim specjalnie drastycznego (... poniekąd), aczkolwiek dziwactwem w niektórych momentach przebija romans z rybą (w tej grze możemy mieć romans z rybą i nie, nie zamierzam go dodawać do stawki, bo to joke route i w ogóle to przestańcie) i to się nie do końca mieści w moim światopoglądzie. Wątek Amosa w połowie składa się z totalnie wyświechtanych motywów z mokrych snów o romantycznym, rzucającym poezją jak z rękawa, lubiącym stare filmy o miłości i zabierającym na randki z ROZMACHEM ideale faceta sprzed paru(nastu) lat, a druga połowa to wszystkie szalone pomysły scenarzystki, które były zbyt hardkorowe, by wsadzić je w normalne ścieżki. I pod względem podejścia do tych wszystkich stereotypowych motywów, które jest wyolbrzymione do granic możliwości i zabawnych scenek z Markiem w roli głównej (swego rodzaju historia poboczna z rowerem jest cudowna) kupuję ten route całym swym jestestwem, ale polecam robić wyłącznie wersję romantyczno-uprzejmą i erotyczną. Resztę sobie darujcie, jeżeli nie macie parcia na maksowanie gier.

5. Ian
OH GEE CIEKAWE CZY TO ZNACZY ŻE MOŻEMY GO ROMANSOWAĆ

Ależ tak, to kolejna hipsterska lista, czego się spodziewałyście? W sumie tę lokatę i następną można ze sobą swobodnie wymieniać, ponieważ mam tutaj podobny poziom odczuwanej satysfakcji. Umówmy się może, że Coming Out on Top nie ma złych ścieżek - tak, nawet licząc co dziwaczniejsze warianty u Amosa - lecz jak to zwykle bywa, jedne rezonują we mnie bardziej, a inne mniej. Moja tyrada na temat tego, co mi przeszkadza w Ianie jako opcji romansowalnej jest powodem dla doczepienia tagu o spoilerach do tego posta, choć z drugiej strony i wszystkie materiały promocyjne stawiają go po stronie towarów na wydanie, więc to taka przyczajona wiedza, ukryty kanon, no ale może ktoś nie umie w subtelność albo coś. W każdym razie - Ian to nasz najlepszy kumpel od zawsze. I chciałabym napisać tutaj, że zaczyna czuć do nas coś więcej dopiero po naszym wyjściu z szafy, co w sumie uratowałoby ten wątek tylko trochę, ale nawet tego mi tu nie dają, bo facet kocha się w nas od zawsze, co stara się tuszować bogatym życiem (hetero)seksualnym. ... Ech. Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od typowo hipsterskiego utyskiwania na temat mojego niezrozumienia, dlaczego ten route jest jednym z najpopularniejszych. Okej, Ian jest przystojny - jak każda postać męska w grze o przystojnych mężczyznach do wyrywania. Jest też niezwykle unikalną i zabawną postacią - co czyni z niego rewelacyjnego sidekicka i przyjaciela, I TYLE. Podejrzewam, że nie grzeje mnie zamysł (bo wszystko inne tak: OJ, jak najbardziej tak!) ścieżki Iana, ponieważ odhacza bardzo dużo punktów, których ja właściwie w dating simach nie lubię. W pewnym sensie to tutejsza wersja przyjaciółki z dzieciństwa, a te praktycznie zawsze są beznadziejne. Nie lubię też gratyfikacji towarzyszącej tym wątkom, ponieważ umacniają poczucie, że jeśli czegoś bardzo, bardzo, ale to bardzo chcesz, to się to spełni, tylko że wiąże się to z tkwieniem w jednostronnym wyniszczającym cię związku z osobą, która widzi w tobie tylko koleżankę i, no kurde, to nie jest sexy! Może patrzyłabym na to inaczej, gdybym miała za sobą podobne doświadczenia, ale nie mam i najzwyklej w świecie irytuje mnie ten przekaz. Dodatkowo wnerwia mnie fakt, że Ian ma jedną z najlepszych scen seksu w całej grze, do której prowadzi trochę za mało fabuły według mnie, aczkolwiek okej, rozumiem, to fajna postać jest, dużo osób byłoby zawiedzionych, że nie można jej wyrwać. W każdym razie nie moje klimaty.

4. Brad
Nie dość, że nie mam żadnego screena ze ścieżki z Bradem, to jeszcze na wiki mają tylko sprajty bez brody. To godzi w mój kanon!
 
Drugim wątkiem, który pojawia się na szczęście o wiele rzadziej w dating simach, ale za którym też nie przepadam, to romanse z idiotami. Okej, wykorzystałam gargantuiczny wręcz skrót myślowy przy tym określeniu; innymi słowy nie lubię dużej dysproporcji intelektualnej pomiędzy dramatis personae w moich pikselowych miłostkach. W pewnym sensie kojarzy mi się to z szantażem emocjonalnym, który w sumie odczuwam też w sytuacji Iana - Mark ma nad nim tę przewagę, że nie musi utrzymywać swoich uczuć na wodzy ani się pilnować, a także to nie on ciągle pozostaje w stanie zawieszenia i nie jest w stanie iść naprzód, bo „może kiedyś” (i mówię to z perspektywy, gdy nie romansujemy Iana, bo podczas jego ścieżki wygląda to inaczej). I choć tutaj ten rozkład sił jest całkowicie niezamierzony i toczy się bardziej na płaszczyźnie podświadomości, tak przy Bradzie fabuła bardzo intensywnie wkłada nam do głowy pogląd, że nasz futbolista w przeddzień utraty stypendium to półgłówek. Na dodatek z dużym przyrodzeniem, co z pewną dozą złej woli można przetłumaczyć na ekwiwalent równie sporych piersi, a my już wiemy, co to implikuje. Ścieżka Brada jest sympatyczna i zabawna jak każda w COOT; sam Brad za sprawą swej szkockiej urody przykuł moją uwagę jako jeden z pierwszych, gdy gra była jeszcze w powijakach, ale sam romans niespecjalnie mnie grzeje. Jasne, nasz sportowiec ma sporo chłopięcego uroku, a i jego techniki manipulacji zdradzają, że może coś tam więcej hula pod kopułą niż tylko ino wiatr, aczkolwiek z drugiej strony facet wie, że ma branie, a Mark to mimo wszystko ciepła klucha z dziesięcioma karami do umiejętności zachowania poker face’a, więc trudno mi to poczytywać za coś więcej niż wpływ środowiska. Iiii oczywiście jest to najpopularniejsza wersja romansowa w grze. Colour me surprised.

3. Alex
 
Do Alexa też nie mam screena :(

Podejrzewam, że gdyby nie targały mną takie mocne odczucia w stosunku do Brada i Iana, to Alex nie znajdowałby się tak wysoko. To fantastyczny facet i trafia prosto w moje fetysze - sympatyczny i wyluzowany profesor w okularach, z zaczesanym do tyłu włosem, mhm, jest czego z łóżka nie wyganiać. Gdzie jest pies pogrzebany? Ano w strukturze wątku - Alex de facto nie ma sceny łóżkowej, większość obrazków z nim dostajemy albo w charakterze mokrego snu naszego wyposzczonego protagonisty, albo jeżeli bardzo chcemy zablokować sobie dostęp do dobrego zakończenia. Ale za to kiedy już dostajemy te ilustracje! W COOT mam taki mały problem, że istnieje dość spory rozdźwięk pomiędzy wyglądem sprite’ów a wizualizacją postaci na CG, w wyniku czego często ci faceci nie prezentują się na nich tak atrakcyjnie jak w większości gry, jednak Alexa to całkowicie omija i on na każdej jest niczym nordycki bóg, który zstąpił na ziemię uczyć anatomii głupich studentów. I’m so into that. Mimo wszystko choć bardzo nie chcę porównywać takiego cuda jakim jest Coming Out on Top z taką mielizną fabularną jaką jest Amnesia, to największą bolączkę związaną z route’em Alexa najlepiej podsumować słowami „wiecie, jak u Shina”. Mało tu de facto romansu, a lwią część czasu przeznaczymy na odkrywanie intrygi uniwersyteckiej i ratowaniu kariery akademickiej naszej flamy, co kończy się z deczka pośpiesznym wyznaniem miłości. Aczkolwiek czuję, że tutaj epilog najwięcej pomaga, bo choć nie dostajemy go jakoś specjalnie więcej niż w przypadku innych panów, tak w przypadku Alexa najładniej pokazuje on chemię pomiędzy chłopakami i „ciepło” ich wspólnego pożycia homo-małżeńskiego. I’m into that too.

2. Jed
Nawet Mark jest przerażony tym, jak nienaturalnie wygląda Jed bez zarostu.

Jed to Robert tej gry, tj. lubię go praktycznie wyłącznie za to, jaką ma super zabawną ścieżkę. ... No dobra, jego też bym z łóżka nie wygoniła. I urokliwy jest na maksa. Jed nie rozgrzeje ci jajników regularnie spłacanym kredytem z mieszkanie, ale w zamian zabierze na dziki koncert zakończony zbiorowym ściąganiem ubrań. I tak, jego ścieżka jest „problematyczna” w cholerę, ponieważ w pewnym momencie widać, że to typ, który wręcz uwielbia korzystać z okazji, zwłaszcza jeżeli to okazja w formie nieporadnego, naiwnego i do tego seksualnie spragnionego chłopaka z sąsiedztwa, ale what the hell, wpadłam tutaj dla żartów geopolitycznych oraz manipulacji w formie darmowej pizzy. Mimo wszystko coś tam jeszcze pod spodem jest poza postawą „my way or highway”, chociaż potrzeba praktycznie całego wątku, by się do tego dokopać, but I don’t care, sceny seksu takie gorące, be still my beating heart.

1. Philbert
Ach, ten mars na twarzy, założone ręce nieprzystępności i brew zniesmaczenia. Mój przyszły mąż w pełnej okazałości!

Philbert jest żołnierzem, ma właściwe priorytety w życiu i na dodatek posiada rozległą wiedzę na temat przebiegu drugiego etapu wojny peloponeskiej oraz innych absolutnie niepotrzebnych ciekawostek z dziedzin przeróżnych, co naturalnie czyni go w moich oczach najbardziej pożądaną partią na dzielni. Ogólnie z Philem to zabawna sprawa jest, bo ja przeważnie wybieram opcje, które bohater(ka) poznaje sama i nie stoi za nimi zaplecze w formie jej piętnastu kuzynów będącymi naszymi znajomymi - tutaj tę zaszczytną funkcję pełni Penny - albo NIE JEST NASZĄ KOLEŻANKĄ Z DZIECIŃSTWA. Wyłączając ten ostatni podpunkt z powodów, które wymieniłam wcześniej, to szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, czemu tak mam. Podejrzewam, że po prostu wolę powiew świeżości, a takie KOLEŻANKI Z DZIECIŃSTWA na dzień dobry dostają starter pack złożony z istniejącej już relacji z naszym awatarem i może nawet jakąś wstydliwą historię o obietnicach małżeństwa pod drzewem wiśni, ale ta teoria brzmi niezbyt wydumanie jak na ten blogasek, więc napiszę, że bardziej nęci mnie wizja dwóch osobnych ekosystemów przyjaciół i krewnych królika po jednej stronie oraz mojej flamy po drugiej. Może to jakaś trauma po Tokimeki Memorial i wojen z Arisawą o Sakuyę, który wcale nie był wart mojej miłości, podczas gdy ona jak najbardziej, zwłaszcza że jednocześnie była jedyną fajną przyjaciółką w tej grze i jak żyć, panie Konami. W każdym razie sama się zdziwiłam, gdy rzuciłam się na niego praktycznie na samym początku, bo Penny wpycha nam go do gardła (ho HO!) praktycznie co drugą konwersację, ale jednocześnie nasza fioletowa psiapsiółka posiada reputację osoby bardzo nadgorliwej, więc każdą jej żywiołową uwagę należy przepuścić przez sito niedowierzania. Na jej usprawiedliwienie należy zaznaczyć, że miała rację - Phil jest bardzo fajny :D Nie w tych aspektach, o których mówiła Penny, ale jest :D Ogólnie też się można sprzeczać, że ścieżka Czekoladowego Snu jest mało romantyczna, bo podczas czasu wspólnego często towarzyszą nam osoby trzecie, a Philbert to tutejsza wersja route’u tsundere, aczkolwiek akurat tutaj te rozwijające się relacje i ocieplające się stosunki wychodzą bardzo ładnie. Zresztą o każdy wątek można się przyczepić (co robię, jak widać), a i tak wszystkie są super. I wychodzę z założenia, że męskie tsundere są strawniejsze od tych żeńskich, chyba dlatego, że nie mają w zwyczaju prać cię po gębie co słowo. Z drugiej strony tutaj może byłaby z tego niezła ilustracja, bo mogliby urządzić walkę na peni... już się zamykam.

I to tyle, jeżeli chodzi o moją listę ulubionych facetów z Coming Out on Top. Teraz musiałabym napisać tej grze recenzję, coby choć trochę ją rozsławić, ale z drugiej strony mam nadzieję, że zasadziłam wam tutaj takiego wierutnego guilt tripa, iż nie kupicie chleba przez kolejny miesiąc, aby tylko nadrobić to cudo. Boże, chciałabym, żeby to dostało sequel albo coś, bo za mało mamy takich gier i czemu. ... W sumie mogliby zrobić wersję lesbijską, bo tego to już w ogóle nie ma (przynajmniej nie na taką skalę), chyba że podlane gęstym sosem z dramy, a na koniec i tak możesz odczytywać te relacje na miliard pińcset sposobów. ... Chyba zagram jeszcze raz w Love is Strange. ... I napiszę o tym retrospekcję; pewnie każde znieczulenie będzie mi potrzebne przed nowym sezonem LiS.

Screeny początkowy, Amosa i Iana pochodzą z mojego osobistego skarbczyka, reszta - ta mniej zabawna - z Coming Out on Top Wiki.

Komentarze