Ciara ogląda: Przeznaczenie. Saga Winx | Odcinek 5

Dawno nas tu nie było, co? Ale może uda nam się dobić do końca, nim pojawi się drugi sezon! Który nie wiem dokładnie, kiedy nadejdzie, aczkolwiek z moim tempem streszczania tych odcinków, czasem możemy wbić się od razu w następną część! AHAHAHAHA—to nie jest zabawne. Okej, jedna rzecz będzie nowa w streszczeniach - mianowicie rezygnuję ze screenów. Częściej wrzucam cytaty i nie mam za bardzo miejsca, by ładnie rozmieścić zrzutki, nie rozwalając całego flow tekstu (co miało miejsce w poprzednim odcinku), a też nie ukrywam, że cykanie ich na Netfliksie jest diablo niewygodne, a ja jestem leń śmierdzący. ACZKOLWIEK. Jeżeli bardzo chcecie, to mogą wrócić, w końcu to (na razie) tylko dwa odcinki, mogę spiąć poślady. EDIT. Są screeny <3 W każdym razie! Dzisiejsze spotkanie z Winx rozpoczynamy malowniczą sceną przesłuchania. Pani Dowling próbuje wydobyć z BeaTRIX szczegóły jej misternego planu. Silva sugeruje Farze, żeby wyluzowała, ale ta mówi, że nie musi – przebijanie się przez mentalne bariery nie boli, to BeaTRIX daje szkole popis roku. I ma w tym swój interes, ponieważ nasza ulubiona wiedźma z ósmym danem w ludzkich szachach próbuje podminować autorytet dyrektorki poprzez rozsianie niewygodnych plotek. Skoro z Bloom się udało, to czemu nie z innymi uczniami, prawda? A zresztą to o wilku mowa: ruda stoi przed szopą, w której więżą jej nową koleżankę i szpieguje nauczycieli. Ten niecny proceder zauważa stojący na warcie Dane, który jeszcze ma jakąś rolę w tym serialu.

Dane: Nocny spacer?
Bloom: *z mega głupim uśmiechem* Tak!
Dane: Akurat tutaj?
Bloom: Tak!
Dane: …

Jaka intryga, taka bohaterka. 


Dane wie, po co Bloom przylazła pod szopę – like, nie musisz być sierżant Terrą, aby się domyślić – i oferuje pomoc w nawiązaniu kontaktu z BeaTRIX. Ale to musi poczekać do jutra (i dać czas na inne wątki), więc przenosimy się do dnia następnego, a tam główne mirakuru romansu tej serii trenuje walkę z iluzją Spalonego. Widać, że to nie jest najlepsza grupa w klasie, bo Bloom nie potrafi odpalić fajerwerków, a Skyowi powiedziano, że to team effort, więc uprzejmie czeka, aż koleżanka się skupi, ale przynajmniej w nagrodę za swoją porażkę zostaje romantycznie uleczony przez swoją flamę. Co wcale nie wygląda awkward w wykonaniu tej pozbawionej chemii pary.

Bloom: Szkoda, że nie mówią nam, jak z nimi walczyć.

THAT IS NOT THE POINT
Na prośbę Bloom z krzaków wyskakuje tata Terry i w totalnie nie foreshadowingowym/ekspozycyjnym/moralizatorskim momencie tłumaczy dzieciom, że każdy Spalony ma w sobie rdzeń, który można spalić celnym fireballem. ALE kluczem jest ZAUFANIE, gdyż wróżka musi ufać, iż Specjalista zatrzyma na tak długo potwora, aż ona trafi, a Specjalista musi ufać, że wróżce się nie przyśnie. Jak myślicie, co z tego wszystkiego usłyszała Bloom?

Bloom: No właśnie. Czy mogę ci zaufać?

*głębokie westchnięcie*
To jest ten moment, gdy rozwój BeaTRIX i Bloom skręca w dość nieznośne rejony bardzo przypominające power fantasy nastoletnich edgelordów. Ognista wróżka pozostaje teraz w trybie „fanfikowy Harry Potter nienawidzi Dumbledore’a, który okazuje się patologicznym manipulantem”, więc zgrywa grzeczną uczennicę, aby nikt nie posądził jej o bycie „nikczemną sługuską” BeaTRIX.

Sky: Czyli BeaTRIX jest łotrzycą z Bonda?

Nie, BeaTRIX jest Draco Malfoyem, który udowadnia, że Ślizgoni mieli od początku rację, są po prostu niezrozumiani, a to reszta świata ma klapki na oczach. Sky, duuuh!
Podczas gdy większość wróżek ćwiczy ze Specjalistami, Musa i Aisha towarzyszą Dowling w doglądaniu starań uczniów. Empatce nie podoba się oddelegowanie do szpiegowania i zwiadu, na co Farah trafnie zauważa, że nie każda magia nadaje się do walki. Poza tym moce Musy idealnie nadają się do ujawniania ukrytych wrogów i tak rozmowa schodzi na BeaTRIX.

Musa: I co, dowiedziała się pani, czemu zabiła Calluma?

Subtelność będziemy omawiać na drugim roku.
Niezaskakująco dyrektorka ucina temat, co owocuje strzeleniem karcącego spojrzenia przez Aishę w stronę koleżanki, co to zasad decorum nie znała. Przenosimy się do Terry zbierającej pochwały od innych uczniów za kokszenie na zajęciach. Well, duh, zapomnieliście, z kim rozmawiacie?

Terra: Dzięki. Sekret tkwi w tym, że celuloza jest podatna na rozciąganie.
Riven: Odporna na rozciąganie? That’s hot.

A, i Riven jest w tym odcinku.
No więc dostajemy wcale spoko moment, w którym dochodzi do nieśmiałej próby załatania mostu między Terrą i Rivenem – może nie pamiętacie, bo streszczam jeden odcinek na kwartał, ale Riven opowiada Terrze, że jest gruba, a ona just hates his guts. Tak więc chłopak z uznaniem komplementuje starania wróżki, podczas gdy ta chce się odwzajemnić tym samym, ale Specjalista szybko gasi ten płomień. Aisha po dwóch walkach z nim wolała robić za wsparcie niż aktywnie pomagać w niszczeniu Spalonego, a teraz buja się przy boku Dowling, więc możemy sobie wyobrazić, jak dobrze poszła ta współpraca. Terra próbuje więc od innej strony – Riven musi bardzo przeżywać zamknięcie BeaTRIX, w końcu często brali udział w swoich specjalnych zajęciach pozalekcyjnych. Podczas gdy Specjalista wzdycha za utraconą towarzyszką zbrodni, w dziwnej odmianie walki kogutów w scenę wbija się Dane, wyśmiewając w dwie kwestie beznadziejną passę starszego kolegi.

Dane: Super ruchy, Riven! Dawno nie widziałem, żeby ktoś tak często dostawał wciry. Może powinieneś wziąć udział w Mam Talent?
Terra: … Co to było?
Riven: Potwór, którego stworzyłem.

Przynajmniej nawet Riven ma jakieś standardy, jeżeli chodzi o festiwal głupich tekstów.
Według naczelnego bed boja Dane przeżywa utratę BeaTRIX jeszcze bardziej niż on, bo ta w jakiś sposób była jego mentorką. Poza tym następuje kolejna próba zaklasyfikowania tego wątku, ale Riven dalej nie wie, czy młody jest gejem, czy nie, on już nic nie wie, fabuła zresztą też nie, więc przenosimy się do Skya, Silvy i mnóstwa wątpliwości. No więc oczywiście połączenie naszych dwóch gołąbeczków w parę nie było takie bezinteresowne ze strony nauczycieli i tym samym Skyowi dostała się osobna fucha w postaci wyciągania z Bloom szczegółów jej posiadówy z BeaTRIX. Niestety dla Silvy, chłopakowi jednocześnie załączyły się zdrowy rozsądek i poczucie winy: Stella wypisała się z serialu, a najlepszy przyjaciel potrzebuje przyjaciela, ale ten zajęty jest szpiegowaniem laski, w której się buja, no niewdzięczny triumwirat toksycznych związków. Nauczyciel zapewnia, że w tym szaleństwie jest metoda, bo honor i ochrona świata, a żeby przypieczętować powagę tych słów, dostajemy flashback z prawdziwym tatą Skya, który wolał polować z Silvą na Spalonych, niż wrócić do domu i zająć się synem. Ogólnie tata Skya to nie jest jakaś specjalnie wdzięczna persona – wyśmiewa się z kolegi, że nie umie pokonywać potworów z jedną ręką związaną za plecami, a tata Terry nie może spokojnie zbierać próbek, bo samiec alfa pluje mu na materiał. Przebić ten fantastyczny obraz psychologiczny próbuje Rosalind. Fajnie, że zespołowi udało się zabić Spalonego w dwie minuty; lepiej, żeby następnym razem zeszli poniżej tego. Ale jak widzimy w kolejnej scenie umiejscowionej już w teraźniejszości, Farah i spółka z rozrzewnieniem wspominają tę trudną miłość, zwłaszcza że dzisiejsza młodzież już nie taka i nikomu nie udało się pokonać symulacji. Sielankę przerywa pojawienie się poharatanego Specjalisty (to chyba ten najlepszy na roku) – jak to zwykle bywa, lekcje lekcjami, a prawdziwe życie prawdziwym życiem i ekipę zaskoczyła cała banda Spalonych, podczas gdy oni byli święcie przekonani, że polują solo. A, a poza tym to batalion Solarii się zmył z placu boju, więc szkoła jest zdana tylko na siebie. Ogólnie od zabrania Stelli ze szkoły Luna nie bardzo ma ochotę utrzymywać kontakty z Alfeą i teraz mamy tego efekty. Tymczasem w pokoju Winx Terra przeżywa w trybie insta pięć etapów odrzucenia, wypełniając pokój Stelli roślinami. 


Musa: Czy ty tęsknisz za Stellą?
Terra: Nie! Była wredna, obrażała nas i wyjechała bez pożegnania. Co było najwredniejsze.
Musa: Chcesz, żebym cię obraziła? Poczujesz się wtedy lepiej?
Terra: Co? Nie! … Może?
Musa: …

Oddzielny serial z Musą i Terra WHERE.
Tę fantastyczną wymianę zdań (i wyborny pokaz syndromu sztokholmskiego) przerywają upadająca doniczka (chyba za dużo tej zieleni, ale CZY NA PEWNO) oraz próby wyciągnięcia przez Aishę Bloom do ludzi. Niestety nasza bohaterka żyje teraz innymi wątkami – mianowicie sygnałami od Dane’a. Wodna wróżka mówi, że rozumie niechęć współlokatorki do dzielenia się czymkolwiek z Dowling, ale ona tu jest i gdyby Bloom miała potrzebę, no to ramiona czekają na przytulenie, a uszy na wysłuchanie, okej? Cóż, nie okej, bo pamiętamy z kim mamy do czynienia, i tak ruda rusza pod szopę. W międzyczasie Aisha idzie do tej lepszej części Winx i zarządza wywiadówkę na temat nieznośnej koleżanki, która po poznaniu BeaTRIX… cóż, zachowuje się tak samo, tyle że zmieniła obiekt obsesji na bardziej destrukcyjny. Dane usypia kolegę z warty, dzięki czemu nic nie stoi na przeszkodzie, by nowe znajome trochę sobie pogwarzyły. Niestety nie jest to do końca szczęśliwe reunion, ponieważ Bloom swoim zwyczajem od razu żąda wyjaśnień odnośnie śmierci Calluma. Myślę, że BeaTRIX już niedługo zrozumie, w jaki toksyczny związek się wpakowała, ale w międzyczasie przyznaje się do morderstwa tłumacząc, iż nieboszczyk również chciał się dostać do Rosalind. Dlaczego? Nie dowiemy się, ponieważ kilka komentarzy odnośnie kłamstw nauczycieli umiejętnie odwraca uwagę Bloom od szczegółów. W każdym razie BeaTRIX podpuszcza rudą, by pogadała z Rosalind – a żeby to zrobić, musi uwolnić koleżankę, która ją do niej zaprowadzi. Dane ma artefakt, który pomoże wiedźmie pozbyć się bransoletek od Dowling, ale wpierw Bloom musi je naładować w Kamiennym Kręgu.

Bloom: Mam cię uwolnić?
BeaTRIX: Nie ufasz mi. Dobrze, nie powinnaś. Nauczycielom też nie. Tylko Rosalind, która zna prawdę.
Bloom: Brzmi sensownie, co może pójść nie tak?

Wszystko. A poza tym dalej nie mogę wyjść z podziwu, jaka Bloom jest majestatycznie głupia i łyka te głodne kawałki bez cienia refleksji. Nie lubiłam jej w kreskówce, bo im dalej w serie, tym dobitniej wchodziła w sferę protagonistki z ultra-typowymi fabułkami z tym związanymi, ale tutaj nie dość, że też odbębnia te wszystkie wątki jak od szpalty, to jeszcze do tego jest totalną idiotką, którą wodzić za nos może każdy, rzuć tylko paroma słowami-kluczami i cyk, masz drona na zawołanie. Myślę, że ruda byłaby zdolna wymordować pół szkoły na prośbę, gdyby tylko jej obiecać, że opowiesz jej ze dwa zdania o jej prawdziwych rodzicach. No dobra – na zewnątrz Dane i Bloom urządzają sobie krótkie sympozjum psychologiczne. Ruda zadaje się z BeaTRIX, bo ta była jedyną, która dała jej jakieś odpowiedzi. Dane z kolei poczuł przy niej, że bycie innym jest fajne. No to na tym chyba polega jego wątek, I guess! W każdym razie Bloom nie do końca jeszcze wie, czy zamierza ją ratować (notabene magiczny artefakt to książka o starożytnej geometrii, dobrze, że trzeba to tylko naładować, a nie czytać, bo BeaTRIX mogłaby sobie jeszcze posiedzieć w tej klatce), ale my już wszyscy wiemy, że to taka zmyłka, padły magiczne słowa, więc Bloom poruszy teraz niebo, ziemię i scenariusz, żeby tylko czegoś się dowiedzieć. Na drugi dzień Musa idzie na salę treningową, dzierżąc przy tym kij. I to jest ważne, ponieważ…

Riven: Widzę, że lubisz trzymać ten wielki drąg!

*głębokie westchnięcie*
No więc pamiętam, że Ardentia w komentarzach wspominała o tym, że serial robi podchody pod Musa x Riven w przyszłości i jako że nie pamiętam, jakie oni mają jeszcze interakcje w tym serialu, to to może być jeden z momentów, który ewentualny romans sugeruje. Specjalista komplementuje niezłe ruchy wróżki, na co Musa z niesmakiem stwierdza, że wolałaby walczyć, bo jako była tancerka rzeczywiście coś tam wie o kopniakach z półobrotu. Okej, może więcej o półobrotach niż kopniakach, ale kijem wymachuje zręcznie, więc kto to wie, może trenowała capoeirę. Riven coś ostatnio lubi się otwierać przed naszymi bohaterkami, więc sprzedaje Musie złotą myśl o tym, że szkoły nie interesuje ich indywidualność ani co chcesz robić. Jesteś żołnierzem zaprogramowanym tak, jak Alfea tego wymaga. Empatka robi Rivenowi wjazd do umysłu i stwierdza, że chłopak nie znosi tego miejsca, na co Specjalista się obrusza i to już koniec dobrych porad na dziś. No więc widziałam wystarczająco dużo shipping wars, by wiedzieć, że owszem, można z tego ukręcić związek i nie zdziwię się, jeżeli drugi sezon zaserwuje nam ten kanon w przyszłości. Mimo to mam nadzieję, że ta interakcja to tylko easter egg albo/i przyczynek do nowego wątku dla Musy (bunt przeciwko zastanym regułom szkoły, bycie sobą, etc.). Dobrze wiecie, że nie lubię Rivena, tutaj może nawet jeszcze bardziej niż w oryginale, ale też trochę zdziwiłoby mnie, gdyby serial, który w sumie próbuje być mocno woke, wsadził rozmyślnie jedną z bohaterek w romans już na wstępie alarmujący całą elektrownią czerwonych świateł. Chociaż to też nie byłby pierwszy raz, gdy jakiemuś tekstowi kultury wydaje się, że jest progresywny, a tak naprawdę to nie bardzo (*ekhe*sarahjmaas*ekhe*). Na razie jednak przed tymi ciemnymi chmurami chroni nas Sam, który wpada na kolejną serię całusów z Musą. Akcja przenosi się do opuszczonego pokoju Stelli, gdzie chłopak przerywa badanie migdałków na próbę bycia najlepszą opcją romansową. Mianowicie Sam czuje, że coś jest z dziewczyną nie tak i pyta, co zacz. Musa przyznaje, że wkurzają ją treningi, na których nic nie może, bo jej magia nie jest czysto ofensywna, a poza tym ma traumę rodzinną z przeszłości, ale teraz nie o tym, czy mogą się już seksić? Sam czuje, że nic więcej z niej nie wyciągnie, więc już prawie zaczyna się najodważniejsza scena w tym serialu, ale nope, naszą rozochoconą parę cockblockuje spadająca doniczka. 


Sam: Proszę nie wyśmiewać mojego naturalnego i jakże męskiego strachu przed duchami!
Musa: Dobra, dobra, mój ty herosie, wiem, że już opadł, możesz iść.

Tak było.
Musa włącza sondę emocjonalną i proszę, proszę – zgadnijcie, kto wrócił do serialu!

Stella: *przestaje być niewidzialna*
Musa: O proszę, nowa magia. Gratuluję.
Stella: Mam doświadczenie.

:(
Okazuje się, że Stella uciekła z Solarii już parę dni temu i od tego czasu kryje się niewidzialna w swoim starym pokoju. Musa pyta tę kupkę nieszczęścia, czy chce pogadać, a tę ciepłą wymianę zdań przerywa wielki quest Bloom. W tym momencie muszę przeprosić za nierzetelne streszczanie, bo okazało się, że artefakt do wyzwolenia BeaTRIX ukryty był W książce, ale moja wersja z tym, że ruda nie da rady się przez nią przebić dalej mnie bawi w iście gimbazjalny sposób, nawet nie zamierzam przepraszać. Za to przepraszać przyszedł kto inny i o rany, cóż za wyborna konwersacja przed nami. Sky przybywa za Bloom do Kamiennego Kręgu, aby wyznać jej prawdę – nie chce więcej kłamstw i gierek, Silva kazał mu ją śledzić, ale chłopak ma już tego dość. Z tego wszystkiego ognista wróżka rejestruje tylko tyle, że była szpiegowana.

Sky: Dostałem rozkaz.
Bloom: I ślepo go wykonałeś!

Pewnie już zauważyłyście, ale koszmarnie idzie temu serialowi wykładanie morałów z cyklu „dorośli są źli i kłamią” oraz „słuchaj głosu serca”. Naprawdę trudno kibicować Bloom, która prześlizguje się po istocie problemu, słyszy tylko to, co chce usłyszeć i nigdy, PRZENIGDY nie stawia się na miejscu drugiej osoby. Trudno mi się zżyć z heroiną, która wymaga od otoczenia absolutnego zaufania i oddania, podczas gdy sama nie ma niczego do zaoferowania, ba! całym swoim zachowaniem udowadnia, że na tego konia nie należy stawiać. Co zresztą widzimy w tej scenie, gdy Sky dostrzega podejrzaną książkę i znajduje w środku artefakt.

Sky: Chciałbym ci zaufać. Ale bardzo mi to utrudniasz.

To mógłby być podtytuł tego serialu, serio.
Bloom oczywiście stwierdza, że nie jest tego taka pewna, ale okej, she’ll bite – czy Sky słyszał o Aster Dell? W międzyczasie thousand and thousand miles away toczą się o wiele ciekawsze rozmowy między Stellą a Musą oraz Farą i Luną. Stella streszcza pokrótce swój pobyt w królestwie i dzieciństwo – gdy pozytywne emocje nie działały, królowa przechodziła do negatywnych i szła wtedy na całego. Nie dostajemy szczegółów, ale z przerażenia Stelli możemy sobie co nieco dopowiedzieć. Księżniczka mówi, że jest przedłużeniem wrażenia potęgi Luny, które jest dla jej matki najważniejsze na świecie, więc bez pardonu będzie utrzymywać pozory. Dlatego wolała, by po szkole rozeszła się fama, iż Stella oślepiła koleżankę podrywającą Skya specjalnie, ponieważ…

Stella: Nawet jeśli wyjdę na szaloną sukę albo potwora, to nic – bo jestem silna.
Musa: To porąbane, Stel.

Delikatnie mówiąc!
Jednocześnie Fara i Luna przeciągają dyplomatyczną linę, kłócąc się o wycofane wojska i nowe zagrożenie ze strony Spalonych. Ogólnie ta rozmowa jest przetykana opowieścią Stelli i wygrana w taki sposób, że kolejne komentarze królewny mówią nam, co w danej chwili czuje i myśli Luna. A więc wojska zostały wycofane zapewne dlatego, że dostały nowe zadanie szukania Stelli; królowa się do tego nie przyzna, by zachowywać pozory i dlatego też nie zamierza na razie szukać córki w Alfei; jak bumerang wraca dyskusja odnośnie dobrych metod nauczania i oskarżenia wobec Dowling o złe podejście do uczniów. Całość kończy się zapewnieniem Musy, że Stella nie musi się ukrywać, na co ta prycha z niesmakiem, bo czy ona wie, jak one ją oceniają?! Tymczasem Terra i Aisha dopadają Dane’a i próbują wypytać go o jego konszachty z Bloom. Szczerze powiedziawszy, ani jedna, ani druga strona nie wygrywają tej sceny. Dane wchodzi w rolę wyszczekanego bad boya szybciej niż zdążysz powiedzieć „character development z czterech liter”, a Terra wraca trochę do moralizatorskiego trybu z pierwszego odcinka, gdy znowu używa agresji jako argumentu. Teoretycznie można to usprawiedliwić wyższymi stawkami, aczkolwiek gdy Hermiona przyłożyła Draco, to nie kwestionowałam tego tak bardzo, jak tutejszej wymiany „zdań”. Przenosimy się do Kamiennego Kręgu, gdzie Bloom i Sky otwierają drzwi do swych dusz, podczas gdy artefakt się ładuje. Chłopak utrzymuje, że to niemożliwe, by Silva kazał zniszczyć wioskę pełną niewinnych ludzi. Ruda stwierdza, że może tak, gdyby była też pełna Spalonych i można by się pozbyć problemu zagrażającemu wszystkim. Sky nie ma na to odpowiedzi i rozmowa schodzi na nieco inne tory. 


Sky: Zimno ci? Dam ci bluzę.
Bloom: Daj spokój, jestem wróżką ognia.
Sky: Ty to nigdy nie potrzebujesz pomocy.
Bloom: Taka już jestem. Bo widzisz, ty byś chciał mnie naprawić, a nie trzeba.

Nie wiem do końca, czy śmiać się, czy płakać, więc skip!
Ogólnie Sky i Bloom licytują się, kto miał gorsze dzieciństwo – osoba, która w ogóle nie znała swoich biologicznych rodziców (ale miała przybranych, których rzekomo bardzo kocha, przynajmniej gdy ich nie pali żywcem), czy ta, która o ojcu słyszała z wielu opowiadań i teraz ma wielkie buty do wypełnienia. Specjalista mówi, że owszem, jest naprawiaczem, bo dzięki temu nie myśli o tym, jaki sam jest zryty (niech Bóg błogosławi tym polskim napisom). Bloom solidarnie stwierdza, że wszyscy są zryci, a ten romantyczny akcent tak rozgrzewa Skyowi jajniki, że idzie w językową ekwilibrystykę z króliczkiem, którego gonił od pierwszego odcinka. Przynajmniej ten wątek mamy z głowy. … Albo nie, ponieważ artefakt się naładował i Sky pyta, co to w ogóle jest, bo nadal nie wie. Bloom mówi, że jeżeli mu powie, to na pewno ją powstrzyma, ale w sumie to już nieważne, bo chłopak zaczyna się zataczać i traci przytomność. Okazuje się, że w wodzie, którą ruda go poczęstowała pół sceny wcześniej, był środek nasenny od Dane’a. No cóż, chyba drugiej randki nie będzie!
W szklarni tata Terry opatruje Najlepszego Specjalistę Szkoły, który podchodzi do całej sytuacji z uśmiechem – jego koleżanka z roku zaraz zabije Spalonego i wszystko będzie okej. Niestety ta nadzieja zostaje szybko zamordowana przez telefon od wyżej wymienionej. Batalion został zabity przez potwory, a ona sama ginie podczas połączenia. Okazuje się, że Alfea musi szykować się na starcie z całą zgrają Spalonych, więc szykują się fun times. Tymczasem Bloom kontynuuje swojego questa, ale przed szopą nie ma Dane’a i co teraz. Terra i Aisha już mówią – nic, skarbie, koniec zabawy.

Bloom: Dowling kłamie, Silva kłamie, wszyscy kłamią! Nie wiecie tego, co ja!

Yhm, już to gdzieś słyszałam.
Dziewczyny próbują przekonać rudą, że nauczyciele chcą dla nich dobrze i idą w retorykę Skya o nieniszczeniu wioski pełnej niewinnych. Bloom konstatuje, że Terra to córka profesora, a Aisha działa dla Dowling, więc nie ma sensu umierać na tym pagórku. Wodna wróżka wkurza się na ten zarzut odnośnie braku lojalności, bo w końcu ona nadstawia karku dla współlokatorki i szpieguje dyrektorkę.

Terra: Co proszę?

No właśnie!
Bloom dostaje pierdolca i już ma rzucać fireballami, gdy Aisha próbuje ostatni raz – przecież są przyjaciółkami, no chyba ich nie zaatakuje. Ruda się opamiętuje i oddaje im artefakt, oczywiście z fochem, przytupem i piruetem. Dziewczyny (bez Bloom) wracają do pokoju, gdzie Musa wyznaje im prawdę odnośnie powrotu Stelli. Ta stwierdza, że koleżanki widzą wszystko w czarno-białych barwach i może należałoby dorosnąć.


Stella: Bloom jest upierdliwa, ale zasługuje, by poznać prawdę, zamiast wysłuchiwać bajeczek kadry.

Nnnnno widzisz, Stella, NIE DO KOŃCA. Bloom jest nieobliczalna i trzeba ją chronić przed samą sobą. I to nie wynik frustracji z obcowania z kłamiącymi dorosłymi – relacje z koleżankami z pokoju trafnie pokazują, że ona nie potrafi pozytywnie reagować nawet na przejawy życzliwości. Za to z chęcią pakuje się w szemrane znajomości z BeaTRIX, tylko dlatego, że ta daje jej coś, czego ona chce (więc gdy przestanie być potrzebna, odpadnie na boczny tor). Wszystko chce na już, nikogo nie słucha, nie odczuwa do nikogo szacunku i jest głucha na porady. Jestem pod wrażeniem Aishy, bo ja już dawno miałabym dosyć próbowania ratować kogoś, kto na ten ratunek jest mega oporny.
Bloom robi wjazd do gabinetu Dowling, która szykuje się do potyczki ze Spalonymi. Ognista wróżka żąda spotkania z Rosalind i mówi, że zna prawdę o Aster Dell. A przynajmniej tak jej się wydaje, ponieważ Farah ma inną wersję wydarzeń. Rosalind zapewniła resztę załogi, że zajęła się ewakuacją wioski. Fanatycznie polowała na Spalonych, dlatego nie mrugnęła specjalnie okiem na możliwość wypróbowania nowych czarów na potworach – nawet jeżeli zależały od tego ludzkie życia. Farah nie wie jednak, dlaczego jej mentorka ocaliła Bloom, ale obiecuje dołożyć wszelkich starań, by znaleźć dla dziewczyny satysfakcjonujące odpowiedzi. Zakazuje jednak uwalniania Rosalind, bo nic nie jest tego warte. Po tych słowach ruda jest w rozsypce, bo oto odebrano plot point będący całą istotą jej postaci i co teraz? No cóż, w niesamowicie chybionej próbie okazania komitywy, Terra i Musa oddają Bloom naładowany artefakt. Łudziłam się cały ten czas, że Stelli chodziło o coś innego w kwestii pomagania „przyjaciółce”, ale nie, one naprawdę uważają, że wypuszczanie podejrzanej laski z więzienia, żeby współlokatorka mogła dowiedzieć się prawdy o rodzicach to super plan. But wait, it gets better!

Bloom: Gdzie Aisha?
Terra: Cóż, targały nią pewne emocje i…
Musa: Jest w pokoju.
Bloom: No o więcej nie mogłam prosić!

TY GŁUPIA KROWO

Bloom: To co, pomożecie mi uwolnić BeaTRIX?
Terra: Nnnnno właśnie… Co do tego Aisha nie była do końca pewna…
Stella: *wziuum* Nigdy nie lubiła moich planów.

… Niby fajnie, że Stella wróciła z jakimś osobistym arciem, ale czemu jej wkład w tę przyjaźń musi być taki… druzgoczący? I w ogóle czy ktoś mógłby przeprowadzić mnie przez ten proces myślowy? Aisha zgadza się na oddanie artefaktu Bloom i najwyraźniej wie, do czego on służy, ale nie zgadza się na ten drugi krok? Ale zdaje sobie sprawę, że z rudą pójdą trzy inne wróżki, więc raczej im się uda? To najbardziej osobliwy sposób umywania rąk jaki widziałam w popkulturze od pfff, chyba od zawsze. … No dobra, serial zaraz odpowiada na moje pytanie, aczkolwiek w dość pokraczny sposób. Specjaliści wraz z kadrą nauczycielską jadą pod Barierę, by odeprzeć atak Spalonych. Na miejscu pojawia się Aisha, aby poinformować Dowling o niecnych zamiarach koleżanek. No jest to jakieś wyjście, dobrze, że koleżanki nie są na tyle przemyślne, by ją zatrzymać, I guess? Tymczasem nasze rozrabiary stoją przed zejściem do katakumb, gdzie BeaTRIX proponuje poczekać na Dane’a i zaprezentować dziewczynom, jak otworzyła sobie niegdyś Callumem przejście. A jak się będzie cykał, to zmuszą go siłą. Ach, ta potęga przyjaźni!

Bloom: A ty byłabyś gotowa to zrobić?
BeaTRIX: Co?
Stella: *ZIUUUUUUUUUUUUM I WCHODZISZ DO ŚRODKA* Widzicie? Uwolnić, wykorzystać, znowu uwięzić. Moje pomysły rządzą.

No dobrze, może to nie było aż takie głupie.
Podczas spaceru przez katakumby Terra i Stella zaliczają krótki bonding moment, podczas którego pani sierżant wyznaje, że ciężko jej z nową karierą bad girl i że wątpi w ojca, który zawsze był jej opoką. Stella stwierdza, że nawet najlepsi rodzice robią to, co uważają za słuszne, co nie zawsze jest dla dzieci najlepsze. Zresztą przychodzi taki czas, że trzeba się uniezależnić. I tu znowu mam problem (a może po prostu już nie potrafię wejść w retorykę młodzieżówek), bo w obliczu tego, co robią dziewczyny i jak zachowuje się np. Bloom, trudno mi uwierzyć w ten morał. Gdyby stawki były mniejsze, to okej – ale w tej chwili Winx uwolniły morderczynię i idą uwolnić drugą (gorszą), podczas gdy szkoła zmaga się z najazdem armii potworów i zaraz trzeba będzie barykadować szkołę. Ale co tam, koleżanka musi już-teraz wiedzieć, czemu żyje, gdy cała wioska została spalona. Bo to nie może czekać. I to nie tak, że one nie wiedzą, co się dzieje, bo o większości albo dowiedziały się same, albo już nauczyciele im powiedzieli. No nie wiem, Harry, Hermiona i Ron mieli więcej ogaru i samozaparcia w wieku trzynastu lat niż te szesnastoletnie (?) pannice. W każdym razie dziewczyny docierają do celu, Bloom idzie przywitać się z Rosalind i na tym kończymy dzisiejszy odcinek. Do zobaczenia w finale!

Komentarze

  1. Przyznam szczerze, że trochę mi brakuje skrinów - głównie dlatego, że dzięki nim czasem byłam w stanie odróżnić bohaterów. Wróżki to jeszcze, ale Sky, Riven i Dane regularnie mi się mieszają (o trzecim planie już nie wspominam), takie to fascynujące persony.

    To już finał? Strasznie to...krótkie. I nie chodzi mi tylko o ilość odcinków - tu się praktycznie nic nie dzieje.

    A dlaczego w końcu Stella oślepiła koleżankę, jeśli nie z zemsty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, w takim razie skriny wracają! W wolnej chwili nadrobię ten odcinek i w szóstym już będą od razu. Tak nawiązując do tego, to według mnie najbardziej wyróżniającą się postacią (poza BeaTRIX, bo wiadomo) jest Dowling. Aktorka ją grająca jest IMO przepiękna i guano wiem o grze aktorskiej, ale dla mnie wypada najlepiej w swojej roli.

      I fabuła trwa jakiś miesiąc może, chociaż serial już się poddał w próbie określenia jakiejś linii czasowej. Nie chcę brzmieć jak zacięta płyta, ale ogólnie jak na typowy eksperyment Netfiksa czy się sprzeda, czy nie, to przy oglądaniu aż tak się nie widzi tych zapieprzających wątków. Aż nie zaczniesz myśleć, bo wtedy to już tak, masz rację - tu się nic nie dzieje.

      Chciała jej tylko wyperswadować podbijanie do Skya, ale bez uszkadzania jej czegokolwiek. Ale jako że Stella nie potrafi kontrolować swojej mocy, to kłótnia skończyła się tragedią. Ricky to była jej najlepsza psiapsióła at the time.

      Usuń
  2. Yay, skriny! Ale wiadomo, nic na siłę, jak będzie Ci ciężko robić, to i ze dwa na odcinek wystarczą.

    "Ricky to była jej najlepsza psiapsióła at the time." - co...jednakowoż wystawia Stelli pewne świadectwo, bo zamiary zamiarami, ale jak a) wiesz, że nie kontrolujesz swoich mocy, albo nawet b) myślisz, że kontrolujesz, ale twoja moc to odpowiednik trzymania palca na spuście, to jednak wymyślasz mniej inwazyjne sposoby perswazji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahem, szykuje się ostatni, najostatniejszy odcinek MCL- ŚLUB z twoim skarbeńkiem. Jako że jestem bardzo na początku mojego miraculum romance z Priyą (tak się dziewczę nazywa?), to widoków na welon nie widzę. Na pociechę może relacja z najważniejszego dnia w życiu Cukrety?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, zrobiło mi się ciepło na serduszku na tę prośbę :D Na pewno Armari szykuje relację z tego odcinka (myślę, że się nie obrazi na ten spoiler, a przynajmniej mam taką nadzieję!). Ja dalej tkwię w limbo Uniwersytetu (Love Life streszcza Armari, ja skończyłam na spin-offach Liceum), więc teoretycznie mogłabym ominąć wszystko i zrobić tylko streszczenie odcinka ślubnego, ale bez wrażeń z takich rewelacji jak Zaidigate i feminizmu według Beemoovu obawiam się, że wyszłaby z tego cokolwiek niepełna opinia. Zresztą nawet nie wiem, czy Słodki Flirt na to pozwoli - może postawi ścianę z completion ratio i nara.

      "Jako że jestem bardzo na początku mojego miraculum romance z Priyą (tak się dziewczę nazywa?) (...)" - widzę tu bardzo wielkie oddanie skarbeńkowi, jak w przypadku większości z nas zapewne </3

      Usuń
    2. "Na pewno Armari szykuje relację z tego odcinka (myślę, że się nie obrazi na ten spoiler, a przynajmniej mam taką nadzieję!)" - a i owszem, relacja ze ślubu z Massimo Coelho się pojawi, inaczej być nie może - ale wszystkich ścieżek i tak nie zrobię, bo a) zapewne koszt poszedłby w tysiące PA b) masochizm twórczy ma swoje granice, więc podobnie jak MajorMistakes liczę na to, że będziesz mogła opisać route Priyi <3

      Usuń
  4. Oj tak. W jakimś szaleńczym zwidzie ktoś w Beemoovie stwierdził, że najbliższego mojemu sercu i metryce LI wstawi jako opcję dla zdradzieckich zdzir. Profesora odrzuciłam i ignoruję od pierwszej ilustracji, złe miazmaty takie. Ażeby więc Cukra skończyła z Erikiem wybrałam z trudem LI, którego dobre samopoczucie wisi mi totalnie.
    Priya (dalej nie jsm pewna tego imienia) wkurza mnie tak potwornie, że prawie tego nie żałuję, a do idei zdrady partnera mam, że tak powiem, tradycyjne podejście.
    Za to mogę wybierać ubranka jakie tylko chcę, wybierać odpowiedzi jak mi w duszy zagra, i tylko pilnować ilustracji z tym, no, Erikiem.
    Jak wy byście się dobrze bawiły z wątkiem politycznym w Eldarii!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz