Jak rozwinąć udany koncept, historia w dwudziestu godzinach. Recenzja Flowers ~Le volume sur été~


Recenzję poprzedniego Flowers zakończyłam pobożnym życzeniem, bym w następnej nie musiała usilnie usprawiedliwiać wad tej w sumie spoko visual novelki. Guess what, guys :D

Po rozdzierających serce wydarzeniach życie w Saint Angraecum toczy się dalej, ale dla najbardziej zainteresowanych uczestnictwo w lekcjach i szkolnych aktywnościach zmienia się w nie lada wyzwanie. Suou stara się grać dobrą minę do złej gry, aby nie dawać swoim przyjaciółkom powodów do zmartwień, jednak najbliższe nie dają się zwieść słodkim słówkom i uspokajającym uśmiechom. Wyjątkowo bezsilnie czuje się zwłaszcza zadeklarowana samotniczka Erika Yaegaki, która wytworzyła z dziewczyną specyficzną więź i choć sama się przed sobą nie przyzna, to boli ją cierpienie koleżanki, któremu nijak nie potrafi ulżyć. Mimo to tragedia Shiragane musi ustąpić miejsca letnim nowościom. Aby wyrównać straty związane z corocznym wypisywaniem się pierwszorocznych uczennic z wymagającej placówki z internatem, na ich miejsce przybywają nowe osoby. Wśród nich znajduje się Chidori Takasaki: piękna, zgrabna, utalentowana w tańcu i śpiewie, a do tego niesamowicie arogancka i wyzbyta chociażby cienia altruizmu. Pech chce, że siostra Dalia uznaje to za idealną okazję, aby wyciągnąć trochę wycofaną Erikę do ludzi, dlatego dotychczas samotna uczennica otrzymuje fantastyczny prezent w formie wepchniętej siłą partnerki Amitié. Jak to zwykle bywa z losem, „wybór” pada na odpychającą i niezwykle trudną w obyciu Chidori. Że Erika jest ździebko niezadowolona z tego stanu rzeczy, to mało powiedziane i odlicza tylko dni do momentu, gdy któraś z nich wydłubie drugiej oczy łyżeczką, jednak niespodziewanie Yaegaki zaczyna powoli odczuwać dziwne przywiązanie do swojej nowej współlokatorki, które z czasem przemienia się w coś więcej...

 "God, I'm so gay", pomyślała Erika, po czym całkowicie oddała się świętej misji zebrania jak największego haremu.

Drugie Flowers ma dwie zasadnicze zalety, które czynią je lepszym od poprzedniczki: konkretną protagonistkę oraz jasno zarysowany główny wątek, który nie zbacza we wszystkie możliwe strony. Jak zapewne się domyślacie, w letniej odsłonie przygód młodych miłośniczek picia herbaty w stylu tak wysublimowanym, że rodowitych Anglików przyprawiłby o frenetyczne ocieranie potu z czoła, naszymi oczami na perypetie w Saint Angreacum zostanie Erika Yaegaki, złośnica na wózku inwalidzkim, która dla zabawy czasami wbija klina między ludzi. Dynamika Suou i Eriki jako protagonistek to bardzo dobre studium tego, jak taki sam efekt można osiągnąć różnymi drogami i jaki rozdźwięk to powoduje. Choć Shiragane jako główna bohaterka była urocza i gra nie starała się jej na siłę ogłupić lub robić z niej Jezusa wszystkich uczennic (nnno, okej, w pewnym sensie trochę zrobiła, ale udało jej się zmieścić w dopuszczalnych granicach zawieszenia niewiary), to mimo wszystko pozostawała trochę reakcją na zaistniałe wydarzenia i potem płaciła za swoje wycofanie powtarzającymi się fabułkami z cyklu „muszę rozwiązać to nieporozumienie”. I można by się spodziewać, że zdecydowana Erika będzie bardziej bezpośrednia i raczej to ona napędzi fabułę - nope, jest tak samo, tj. również na kolejne rewelacje reaguje niż je pozoruje, tylko że w zachowaniu naszej złośnicy więcej kontroli i faktycznej samodzielnej decyzji niż uległości względem socjalnych wyznaczników. Suou pomagała ludziom dlatego, że uważała iż tak trzeba, podczas gdy Erika pomaga, bo chce, bo sytuacja ją do tego zmusza, bo po wielu walkach mentalnych dochodzi do wniosku, że kurczę, ktoś by na tym skorzystał i - olaboga! - ją to obchodzi! Motywacje Yaegaki są podparte o wiele ciekawszą dyskusją z własnymi uczuciami, podczas gdy u Shiragane wszystko sprowadzało się do chęci zdobycia przyjaciółek lub zwyczajnej gotowości pomocy bliźniemu. Przede wszystkim Erika jest niezwykle dojrzała emocjonalnie i ze względu na swoje oczytanie oraz umiejętność obserwacji potrafi idealnie odczytywać atmosferę oraz reakcje ludzi wokół niej. Z drugiej strony nie brak jej poczucia humoru (często mieszczącym się w ramach radosnego Schadenfreude), które nie ogranicza się wyłącznie do osób wokół niej. Erika bardzo często żartuje ze swojej niepełnosprawności i rany, jak ładnie ta gra ujmuje problem inwalidztwa. Mogę sobie wyobrazić, ile jej kreacja znaczy w japońskiej grze, a naprawdę pokazano to ze smakiem i najzwyklej w świecie „normalnie”. Zresztą całe zachowanie Yaegaki to powiew świeżości i totalna antyteza krzykliwych protagów, dlatego zawsze z przyjemnością czytałam jej wewnętrzne wywody. No i oczywiście jak przystało na grę spod sztandaru yuri, to i dla naszej głównej bohaterki nadejdzie czas konfrontacji ze swoją seksualnością oraz - w głównej mierze - pierwszymi poważniejszymi uczuciami, co czyni ją przystępniejszą dla odbiorcy i zarazem unika pułapki, której miano „Mary-Sue”. No i tutaj wkracza druga protagonistka, będąca również jedyną nową postacią w obsadzie Flowers, czyli Chidori. Z wstępnego opisu fabuły pewnie wnioskujecie, że Takasaki to typowa królowa śniegu. W dużej mierze tak jest, ale Flowers to ta kategoria gry, która z wyświechtanego motywu daje radę zrobić coś świeżego. Chidori pod maską arogancji chowa mnóstwo pasji i namiętności, a jej ewoluujące relacje z Eriką to wisienka na torcie w rozwoju jej charakteru. I ten wątek ocieplających się stosunków między niechętnymi sobie Amitié stanowi główną linię fabularną Rozdziału Letniego. W odróżnieniu od poprzedniej części, która de facto nie miała historii z prawdziwego zdarzenia z należytym początkiem, środkiem i końcem (chociaż im bliżej finału, tym bardziej zdawało jej się, że ma iiii wszyscy wiemy, jaki był tego rezultat), tutaj nie ma żadnych wątpliwości od momentu openingu aż do zwieńczenia w formie napisów. Co zabawne, teoretycznie scenariusz ~Le volume sur été~ jest zbudowany podobnie do poprzedniczki - fabuła co i rusz znajduje jakieś nowe wydarzenia typu szkolny festiwal, wypad nad jezioro, recytacja, etc. (serio, te dziewczyny robią więcej w ciągu połowy semestru niż ja przez trzy lata gimnazjum), lecz każde w jakiś sposób dokłada się do relacji Eriki i Chidori, przez co naprawdę czuć, że dziewczyny przechodzą przez mnóstwo różnych rzeczy i docierają się na swój sposób. Zgrabnie wpleciono w to również wątek leczenia smutków Suou oraz - uwaga, uwaga - siostrę Dalię, która - jeszcze większe „uwaga, uwaga” - jest w tej części romansowalna! Ogólnie Erika is gay as fuck i flirtuje (zamierzenie lub nie) z większością obsady, i w pewnym sensie jest to zarzut, ponieważ zakończenie poprzedniej części zakładało robienie wielkiego halo z homoseksualnych związków na terenie szkoły, podczas gdy w tej (i z tego co wiem w następnych też) właściwie nikt o tym nawet nie wspomina i nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, żeby zwrócić uwagę wyraźnie pożerającym się wzrokiem koleżankom. To tak jakby umniejsza wagę rozdarcia Suou, ale na szczęście cała reszta gry jest tak wyśmienicie napisana, że łatwo przymknąć na to oko.

 Ta gra jest SO GAY już teraz, to co się będzie działa w Automne!

Jak wspomniałam, opcje romansowe mamy dwie, ale dobre zakończenia ogólnie są cztery - trzy dla Chidori oraz jedno dla Dalii. Konstrukcja przedstawia się podobnie jak w ~Le volume sur printemps~ - tak naprawdę nie mam dwóch oddzielnych ścieżek, większość gry wygląda od początku do końca tak samo z pominięciem paru eventów. Jednak w sequelu wygląda to o tyle lepiej, iż obu paniom poświęcono podobnie dużo czasu antenowego i Erikę łączy specjalna relacja nie tylko z nową koleżanką, ale również z Dalią, która poza nauczaniem zajmuje się także bezpośrednią opieką oraz pomocą naszej niepełnosprawnej lelii. Za to o ile po odblokowaniu jednego route’u w Rozdziale Wiosennym (gdy już się szczęściem odkryło klucz do odpowiedzi) w drugim wystarczyło wybierać przeciwne odpowiedzi, o tyle w Letnim... o rany. Niektóre opcje pokrywają się i pasują jednocześnie i do Dalii, i do Chidori, dlatego konia z rzędem temu, kto za drugim podejściem odblokuje zamierzone zakończenie. System pozostaje taki sam: lilia w dolnym prawym rogu albo rośnie, albo pozostaje w zalążku w zależności od naszych wyborów, lecz żaden to wyznacznik, jeżeli oczekujecie konkretnego endingu. Rozdział Letni na tygrysa wkracza w kategorię gier „bez poradnika nie przejdziesz” i żaden skip wam nie pomoże, gdy po dwudziestu godzinach wbijecie pięść w ekran, bo znowu myziać się z wami będzie chciała Chidori, a nie Dalia. Poza tym gra posiada jeszcze złe zakończenia, które odblokowuje się tak samo jak w poprzedniej części. I tak, to oznacza to, co myślicie  - nikt nie poszedł po rozum do głowy i obawiam się, że Dedukcja będzie obecna w każdej części, a graczom przyjdzie jakoś z tym żyć. Przysięgam, że starałam się rozwiązać te detektywistyczne zagadki sama, ale nadal przyjemność z tego zadania mieści się gdzieś na poziomie wizyty u dentysty, tak więc satysfakcji odczuwam wyraźny brak. Niby wydają się trochę bardziej sprawiedliwe, tj. nie musisz posiadać przypadkowej wiedzy na temat łacińskich nazw kwiatów i tablicy z kanji pod ręką, mimo to dalej wydaje się, że mamy zgadywać, bo naprawdę rzadko kiedy gra podaje nam pełen zestaw poszlak. Nie zdziwcie się, gdy ostatnie pytanie w dedukcji wyskoczy na was jak filip z konopi i będzie dotyczyło czegoś, o czym jeszcze ani razu nie wspomniano - to normalne w tej grze. Phoenix Wright miałby problem, by coś w związku z tym ściemnić.

Kto by nie chciał. W sensie, że Dalii.

Pod względem technicznym nie ma się co rozpisywać. Poza kosmetycznymi zmianami typu inny kolor ramki wszystko pozostaje takie samo jak w poprzedniej części. Twórcy podarowali sobie naprawianie tego, co działa, dlatego poza nowymi sprite’ami dla każdego (trzeba w końcu zmienić mundurki!) nie użyczymy tu wielu nowości. Pojawiły się animacje oczu, które w całej grze zobaczymy może trzy razy, bo są zarezerwowane wyłącznie na sceny wielkiego zaskoczenia i te... no cóż, wydarzają się z trzy razy. Najwyraźniej programiście było przykro, że mało zrobił, to go udobruchali pozwoleniem na mrugające powieki. Poza tym mamy kilka nowych utworów utrzymanych w stylu poprzedniej części, a czasami nawet ktoś coś zaśpiewa. Jedyną niechlubną nowością jest (na szczęście) rzadko pojawiający się bug ze złym zawijaniem tekstu lub powtarzającymi się kwestiami, którego na tę chwilę nie da się naprawić domowymi sposobami, jednak jak już wspomniałam, są one bardzo rzadkie i wystarczy je przeczekać. Pominięte dialogi można nadrobić w logu, a źle zawinięty tekst przeszkadza wyłącznie kosmetycznie. Owszem, wygląda to brzydko, ale spokojnie da się go przeczytać i nie crashuje gry.

Zależy co masz na myśli, bo jeśli jakość poprzedniej gry, to śmiem się nie zgodzić.

Trudno mi cokolwiek więcej napisać o tej części, bo też i niewiele rzeczy się zmieniło w stosunku do poprzedniczki. Największe rewelacje wydarzają się tutaj w sferze postaci i historii, i whooo-boy, jak dobrze się tutaj dzieje! Erika to rewelacyjna postać i dzielnie dzierży berło następnej protagonistki w serii. Nie ma już dłużyzn i uciekania od głównego wątku jak w Printemps, co sprawia, że fabuła tak nie męczy gazylionem herbatkowych party, pogaduszek i innych zbędności, zamiast zająć się konkretami. Fajnie i bez zadęcia pokazany jest problem niepełnosprawności, chociaż w zamian spłycono trochę podejście do homoseksualności (chociaż „spłycono” to nie do końca dobre słowo - raczej „zapomniano, co zacz w poprzedniej części”). Jeżeli tak jak ja macie mieszane uczucia do pierwszego Flowers, ale jeszcze nie chcecie kłaść krzyżyka na tej serii, to zagrajcie w Lato. A ja już czekam na Jesień, bo Yuzuriha jest główną bohaterką i O BOŻE, ALE SIĘ BĘDZIE DZIAŁO.
 
Fajnie Niefajnie
+ właściwie rozwiązuje wszystkie problemy poprzedniczki; - podejście do homoseksualności w tej części pozbawia mocy zakończenie z Rozdziału Wiosennego;
+ koherentny scenariusz dla odmiany; - jeszcze nie wywalili trybu Dedukcji;
+ Erika jest super, hands down;
- teraz to już na pewno bez poradnika nie przejdziesz;
+ oba wątki romansowe są sobie równe i nie wydają się wsadzone na odczepnego; - drobne bugi z zawijaniem tekstu i powtarzającymi się kwestiami.
+ ładnie pokazany problem niepełnosprawności;
+ niczego nie zepsuto;
+ jeśli coś lubicie w oprawie technicznej pierwszego Flowers, to tutaj też jest.


Flowers -Le volume sur été-
Studio: Innocent Grey
Wydawca: JAST USA
Platforma: PC/Steam
Rok wydania: 2018 (na Zachodzie)

Komentarze