Z archiwum queer. Recenzja Night Cascades

Szalone lata 80. Przez Amerykę przetacza się fala wpływów New Age, dzięki czemu każda starsza pani zaczyna wierzyć, że potrafi przepowiadać przyszłość z czaju, a co drugi statystyczny Kowalski stawia biurko na środku pokoju, bo tak nakazuje feng shui. Programy o tematyce paranormalnej kwitną, dzieciaki po szkole zakładają spirytualistyczne bractwa, a rodzice zasypiają z obawą, by ich pociech czasem nie porwał jaki diaboł, gdy te będą w najlepsze szaleć na sabatach. W tych malowniczych okolicznościach przyrody poznajemy Diane Carter – osobę, która w odróżnieniu od wiedzących lepiej nieuków studiowała folklor i zna poprawną definicję gender studi… znaczy, satanizmu, jednak zamiast siedzieć w namiocie z kryształową kulą na kolanach, wolała zająć się owocniejszą pracą i pisać książki o walecznych wojowniczkach ucinających smokom głowy. Oraz czasami uczyć dzieci na zastępstwach, w końcu czymś trzeba wypełnić przedłużający się cykl wydawniczy. Jako że świat ma to do siebie, że wszystko co fajne w końcu zepsują ci inni ludzie, wkrótce ezoteryczny szał zaczyna generować pierwsze niepokojące incydenty z rytuałami w tle. Diane zostaje poproszona przez lokalną policję o bycie konsultantką i specem od okultyzmu, co w pierwszej chwili kobieta przyjmuje z uśmiechem na ustach – zawsze to dodatkowy grosz, no i udział w śledztwie, toż to prawie jak w Bondzie! Niestety tenże uśmiech szybko blednie, gdy nasza bohaterka odkrywa, kogo przydzielono jej na partnerkę. Jackie Morales – piękną, olśniewającą, magnetyczną… i tak boleśnie znajomą…

Może kiedyś, gdy już będę duża.

Night Cascades to kolejna propozycja od Hanako Games, studia specjalizującego się głównie w produkcji visual novelek i równie mocno tekstowych symulatorów. Tym razem mamy jednak do czynienia z nowelą kinetyczną – na co wolę jak zwykle uprzednio uczulić, żeby nikt nie poczuł się oszukany – czyli ścieżka jest tylko jedna, a wybory dialogowe ograniczają się do wymiany wniosków odnośnie śledztwa, nijak niewpływających na zakończenie. Taką a nie inną budowę wymusza rodzaj historii, którą Night Cascades chce nam opowiedzieć. Ta, wraz z postaciami i interakcjami między nimi, stanowi najjaśniejszy punkt gry (no dobra, grafika też jest super piękna, ale o tym później). Na początek może zaznaczę, że jeżeli po opisie spodziewacie się pościgów i wybuchów, to ostudźcie zapał ci, którzy tu wchodzicie. Policyjne śledztwo, choć oczywiście doczeka się i swego rozwiązania, gra drugie skrzypce w stosunku do głównego dania, czyli relacji Jackie i Diane. Jest tu pewna przeszłość, są tu pewne tajemnice, słowa niewypowiedziane i zatajone prawdy, a wszystko to dojdzie do głosu w miarę czasu spędzonego na szukaniu sprawcy. Niewątpliwie za plus trzeba przy tym policzyć fakt, iż do czynienia mamy z relacją między dwoma dorosłymi kobietami w czasach, gdy homoseksualność miała wyjątkowo pod górę w społeczeństwie (i to jest ogromny eufemizm z mojej strony). Podobnie jak w niegdyś recenzowanym przeze mnie A Summer’s End, tak i w tej grze zdecydowano się zaprezentować pewien wycinek przeszłości oraz trudów, z którymi zmagały się środowiska queerowe. Z tego co wiem, nie celowano tu w odwzorowane jeden do jednego prawdopodobieństwo historyczne czy społeczne, ale tyle, ile pokazano, daje ciekawy wgląd w ten okres oraz angażujące tło dla rozterek bohaterek. Zwłaszcza że one same są niezwykle urocze. Moje serce skradła Diane, która jest niezwykle barwną i czarującą postacią, dodającą nieco pazura kreacji dobrodusznej nauczycielki. Choć Jackie to również solidnie zarysowana bohaterka ze swoimi obawami, mocnymi stronami i motywacjami, trochę blednie w obliczu kolorowej osobowości partnerki. Mimo to świetnie ogląda się chemię pomiędzy paniami, również podczas śledztwa; empatia Diane wspaniale uzupełnia hardość detektyw Morales, co czyni kolejne przesłuchania przyjemnością w odbiorze. Jako że gra nie jest specjalnie długa (ja przeszłam ją w około cztery godziny), to dzięki znakomitej kreacji bohaterek udało się też sporo wyciągnąć z krótkiego czasu antenowego przeznaczonego dla kolejnych NPC-ów. Choć są oni dość typowi i wpadają często na pojedynczą scenę, to dzięki dialogom z naszymi flamami udało się tchnąć w nich wystarczająco dużo życia, aby nie myśleć, że oto przybyli jedynie pchnąć fabułę w dobrym kierunku. 

No proszę, co za czarujący chłopiec.
 
Wspomniałam wcześniej, że Night Cascades to nowela kinetyczna, co sugerowałoby, że interakcyjność sprowadzono tu tylko do przewijania kwestii. To nie do końca prawda, bo poza możliwością okazjonalnej wymiany zdań odnośnie śledztwa, w zależności od tego, z czyjego punktu widzenia akurat śledzimy fabułę – Jackie czy Diane – czasami gra wprowadzi jedną z dwóch mini-gier. Nie jest to nic rewolucyjnego – Diane jako specjalistka od okultyzmu może zostać poproszona o zbadanie poszlak na scenie zbrodni, co w iście hidden objectowym stylu oznacza wyklikanie odpowiednich elementów. Żeby nie zrobiło się za trudno, w rogu ekranu czeka zakładka podpowiedzi, by w razie przedłużającego się klikania na oślep skrócić nieco nasze cierpienia (elementy interaktywne nie są nijak zaznaczone na analizowanej planszy). Kiedy kierujemy Jackie, podczas przesłuchania należy szukać ukrytego na ekranie motywu oka, aby policjantka zadała kolejne pytanie. Ani jedno, ani drugie nie jest specjalnie trudne, ale zaryzykuję stwierdzenie, że tylko mini-gra Diane w jakiś tam sposób pokrywa się z tematyką śledztwa i potrafi być nawet przyjemna, podczas gdy w przypadku jej partnerki całość zadania sprowadza się do klikania na oślep w sumie nie wiadomo po co. To miłe, że twórcy chcieli przełamać standardowy gameplay VN-ek i choć nie wyszło tragicznie pomimo moich utyskiwań (jak wspomniałam, gra jest krótka, więc mini-gry też wpadają może raptem z pięć razem), to jednak gdyby je wyrzucić – lub zastąpić partie Jackie analizowaniem poszlak Diane – gra doskonale by sobie poradziła bez nich. 
 
 Historia mojego życia, naprawdę.

Czas przejść do części technicznej Night Cascades. Zdecydowanie błyszczy tu grafika – od sprite’ów postaci począwszy, poprzez tła i na pięknych CGI kończąc, nie sposób przyczepić się do jakości ich wykonania. Ach, co wam tu będę dużo opowiadać – jestem absolutnie zakochana w kresce osoby odpowiedzialnej za projekty bohaterów oraz ilustracje i tyle. To ten wycyzelowany styl obecny w komiksach celujących w fotorealizm i argh, oto ja, wyliczająca każdą rzęsę wokół oka Diane. I to nie tylko naszym bohaterkom została poświęcona taka uwaga, bo i NPC-owie mogą pochwalić się milionem zmarszczek i detali, a także kilkoma różnymi wyrazami twarzy. Spodobał mi się też tutejszy interfejs i tu mała podpowiedź – jeżeli męczy was pikselowa czcionka, można ją zamienić na zwykłą w opcjach. Jak zwykle trudno mi powiedzieć cokolwiek ciekawego na temat muzyki. Nie należy do gatunku namiętnego ściągania na kąpjutra, ale dobrze współgra z wydarzeniami na ekranie i charakterami bohaterek.
Night Cascades to solidny lesbijski romans z policyjną intrygą w tle. Przepięknie wykonany, z czarującymi bohaterkami i naprawdę dobrą chemią pomiędzy, idealnie nada się na wypełnienie wieczora lub dwóch. Do tego kończy się nadzieją na następną część, którą też na pewno kupię na premierę, jeżeli tylko dojdzie do skutku. Nawet jeżeli nie, to NC prezentuje sobą na tyle zwartą historię, że jedyny niedosyt z nią związany to ten ze smutkiem, że trzeba opuszczać Diane i Jackie tak prędko. Jeżeli macie ochotę na swego rodzaju lesbijski „period piece”, to Night Cascades powinno się nadać jak ta lala.

Fajnie Niefajnie
+ ciekawy setting;
- mini-gra Diane jeszcze ujdzie, ale Jackie jest dość meh;
+ czarujące bohaterki;
- Jackie nieco ustępuje charyzmie koleżanki;
+ angażująca historia;
- no chciałoby się tego wszystkiego trochę więcej, co wam tu będę ściemniać.
+ grafika palce lizać;

+ otwarte zakończenie, wy już wiecie co to oznacza, mhm!

Night Cascades
Producent i dystrybutor: Hanako Games
Rok wydania: 2022
Platformy: Steam/Itch.io

Komentarze