Make the girl in black your bride. Recenzja Akai Ito HD Remaster

W środku lata do prowincjonalnej wioski Hemizuka przybywa nasza protagonistka, nastoletnia Kei Hatou. Po śmierci matki na barki dziewczyny spada powinność rozliczenia się ze spadku pozostawionym jej przez ojca, którym to okazuje się opuszczony dom znajdujący się w Hemizuce właśnie. Opuszczona hacjenda skrywa w sobie mnóstwo tajemnic, głównie związanych z dzieciństwem Kei, którego z jakiegoś powodu dziewczyna pamięta bardzo niewiele, a wszelkie próby przypomnienia sobie szczegółów kończą się przeszywającym bólem głowy. Jakby tego było mało, w jej snach coraz częściej pojawia się dziwnie smutna, acz piękna dama w niebieskim kimonie, która wydaje się znać nie tylko naszą bohaterkę, ale i potencjalnie odpowiedzi na dręczące ją pytania. Wokół Kei zaczynają też kręcić się inne oryginalne postacie: dystyngowana Utsuki z nieodłączną kataną w dłoni, niesamowicie obyta w świecie mała Tsuzura oraz przyjaciółka mamy Kei, dziennikarka Sakuya. Każda z nich ma jakiś związek z zajściami wokół wielkiego świętego drzewa rosnącego w pobliskich górach, a także jest świadoma specjalnych właściwości niezwykłej krwi płynącej w żyłach Hatou. Coś, co miało być tylko szybkim wypadem na wieś w celu załatwienia rodzinnych sprawę prędko zmienia się w walkę o przetrwanie, gdy obecność Kei zaczynają wyczuwać demony przebąkujące coś o nadchodzącym powrocie ich pana…


Akai Ito to podobno jeden z klasyków yuri z czasów PS2, o którego istnieniu ja dowiedziałam się za sprawą wydania uprzejmością SUCCESS remastera na nowsze platformy. Nie jestem wam więc w stanie powiedzieć, czy wersja HD to ta lepsza forma obcowania z tym tytułem. Mogę za to zdradzić, czy czas obszedł się z przygodami Kei i jej przyjaciółek łaskawie, czy może po latach myszką trąci tu tak srogo, że lepiej sobie odpuścić ten powrót do przeszłości. Powiedziałabym, że pod wieloma względami Akai Ito się broni, zwłaszcza jeśli z czułością wspominacie VN-ki w starym stylu. To oldschoolowy reprezentant gatunku pełen tak wytartych tropów, jak i eksperymentów; jest tu znajoma kreska z wczesnych lat 2000, a także mnogość złych zakończeń, odblokowywanie ścieżek i flowchart wielkości mapy Śródziemia. Znajdzie się również tona miejsca na popisy elokwencji scenarzysty, tak więc mam nadzieję, że przyszykowaliście już encyklopedię literatury i historii Japonii, bo może być ciężko. Niestety tutaj pada największy zarzut wobec wersji HD – tłumaczenie jest… ech, „servicable”. Znaczy, główny wątek fabularny zrozumiecie bez większego problemu, ale nagromadzenie gier słownych, różne czytania kanji i odniesienia do japońskiego folkloru błagają o dobrego tłumacza, którego do przekładu Akai Ito po prostu nie wynajęto. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy skrypt przepuszczono przez Google Translate, bo niektóre zdania wydają się sklecone przez kogoś, kto miał trochę językowego ogaru, ale z drugiej strony jest też mnóstwo takich, które zostały przetłumaczone dosłownie na modłę oryginalnej składni. Przy terminologii gra się poddaje i w każdym zdaniu pada inne określenie na piastowane przez bohaterki funkcje. Niektóre rzeczy w ogóle nie zostały przetłumaczone, choć mogłyby: w Kei płynie Nie no Chi i nie drąż tematu, jak nie masz słownika, to twoja strata. W wyniku choć Akai Ito nie jest specjalnie skomplikowaną historią – pomimo ogromnego flowchartu, sporo sekwencji i informacji namiętnie się powtarza – to w momencie, gdy rozmowy schodzą na tematy bardziej ezoteryczne albo dyskusje kulturowe, można się bardzo, ale to bardzo zmęczyć przy czytaniu. 


Czy zatem Akai Ito nie jest grą warta waszego czasu? Nie posuwałabym się tak daleko: jak wspomniałam wcześniej, tytuł ten ma mnóstwo oldschoolowego uroku. Posiada też fanowskie tłumaczenie, którego co prawda nie sprawdzałam osobiście, ale jest podobno bardzo solidne, więc polecam kupić AI na Steamie, gdzie możecie z łatwością podmienić pliki ze skryptem (ostrzegam tylko, że jedna ze ścieżek do dziś nie została przełożona). Ze swojej strony, jeśli miałabym wymienić największą zaletę gry, to byłyby nią bohaterki. Nie ukrywam, że sporo radości z przeżywania tej historii odebrał mi niepełnosprytny skrypt, ale nawet on nie był w stanie zniszczyć tych niezwykle charakternych heroin. Powiedziałabym, że Akai Ito to gra character-driven: główny wątek moim zdaniem nie jest specjalnie pasjonujący, ale występujące w nim aktorki są tak pełne wdzięku, że nie musi taki być. Poważna i jednocześnie słodka Uzuki, przeurocza Tsuzura, która sprawia, że nawet ja nie toczę piany na widok loli, Yumei z cyklu „silk hiding steel” oraz rezolutna i wygadana Sakuya tworzą zgraną bandę, której interakcje ogląda się z przyjemnością. A te potrafią być bardzo skomplikowane, choć gdy przychodzi potrzeba sprzymierzenia się przeciwko wspólnemu wrogowi, to wszystkie niesnaski idą precz i dziewczyny współpracują jak nikt. Świetnie się je ogląda na ekranie, a Kei, nasza główna bohaterka, choć oddelegowana głównie do grania damy w opresji, nie ustępuje im determinacją. Chociaż Kei nie jest moją ulubioną bohaterką (jest nią o dziwo Tsuzura; TAK, takie dobre loli są w tej grze!), to ujęła mnie swym poczuciem humoru tak, że ochoczo jej kibicowałam. I pewnie interesuje was, ile yuri jest w tym yuri, co? Cóż, to jest klasyk także pod tym względem – dużo tu podtekstu i deklaracji z cyklu „będę cię chronić aż po grób” i większość zakończeń implikuje, że panie wiąże coś więcej niż sama przyjaźń, ale nie spodziewajcie się gorących wyznań miłości, musicie sobie dopowiedzieć niektóre rzeczy. Jako że Kei ma magiczną krew, to tak, są sceny jej picia i tak, są one utrzymane w tym samym homoerotycznym duchu, co zawsze przy motywach wampirycznych, więc that’s your sex scene I guess. Za to ze stuprocentową pewnością jestem w stanie powiedzieć, że nazywanie Akai Ito horrorem to przesada – są tu elementy nadnaturalne, można umrzeć często i boleśnie, ale gra nie epatuje gore ani jumpscare’ami. Skoro ja spokojnie to przeszłam bez zamykania oczu, to każdy może. 
 

Wersja HD dorobiła się upscalingu w stosunku do swojej odpowiedniczki z PS2, choć wciąż trzeba grać w okienku. Ładnie i świeżo wyglądają sprajty, których dziewczyny mają mnóstwo w wielu ubraniach i pozach. Różnie wypadają CG – niektóre trochę trącą myszką, jeśli chodzi o choreografię, jak gdyby rysownik nie potrafił narysować niczego bardziej skomplikowanego. Dużo tu póz i najazdów na twarze, a mało scen walki, które zostały wyizolowane głównie do tekstu. Najbardziej podobały mi się obrazki, na których dziewczyny po prostu ze sobą są i robią coś wspólnie, bo przeważnie dorzucone zostają do cudnie nastrojowych rozmów w grze. Gdzie Akai Ito moim zdaniem błyszczy, to muzyka. Soundtrack w większości wypełniają delikatne melodie podkreślające relaksacyjny klimat prowincjonalnego miasteczka i otaczającej go natury. Co i rusz w tle usłyszymy japońskie instrumenty, najczęściej w momentach, gdy fabuła skupia się na czerpiących garściami z miejscowego folkloru motywów. Przepiękny jest też temat towarzyszący smutnym wydarzeniom, który przeważnie podkręca prawdopodobieństwo uronienia łzy przy bad endach. Mi najbardziej podobał się temat towarzyszący Uzuki – pełen statecznej dumy z piastowanej funkcji i z sekretną nutką w tle. Voice actingowi również należy się słowo uznania: ujęły mnie zwłaszcza przesłodka Tsuzura (przysięgam, że nie zacznę lubić loli!) oraz Yumei, której głos podkłada niezawodna Yuko Minaguchi (czyli Sailor Saturn z lat 90-tych i Ayumi Tachibana z Famicom Detective Club). 
 

Czy warto ogrywać Akai Ito dzisiaj? Sądzę, że tak, choć polecam nie spodziewać się wodotrysków. To poprawna historia z sympatycznymi bohaterkami i wielkimi ambicjami, których oficjalne tłumaczenie nie zdołało udźwignąć. Tak czuję, że z lepszym przekładem ta gra weszłaby mi o wiele bardziej, biorąc pod uwagę, ile lingwistycznych odniesień się w niej znajduje. Dlatego jeżeli się zdecydujecie, gorąco polecam pożonglować plikami i poszukać fanowskiego patcha. To wciąż pełna uroku propozycja pełna klimatu starych VN-ek, więc choć może nie przemyślicie przy niej życia, to na pewno uda wam się przeżyć blast from the past na miarę anime z Hypera. 

Fajnie Niefajnie
+ świetne bohaterki; - leniwe tłumaczenie;
+ nastrojowa muzyka; - historia nie jest zła, ale szałowa też nie.
+ atmosfera starszych animców.



Akai Ito HD
Producent i wydawca: SUCCESS
Rok wydania: 2004 (oryginał)/2023 (remaster)
Platforma: PS2/PS3/Nintendo Switch/Steam

Komentarze